Starlight

Życie w lesie nigdy nie było dla kotów łatwe, jednak od czasu swojego powstania cztery klany – Cień, Grom, Rzeka i Wicher – radziły sobie z każdym kryzysem, z którym przychodziło im się zmierzyć, włącznie z upadkiem Klanu Nieba i przeprowadzką na nowe tereny po wielkiej powodzi. Po wielu księżycach względnego spokoju nikt więc nie mógł spodziewać się tego, że następna przeszkoda na ich drodze będzie bliska doprowadzenia do ich całkowitej zagłady.

Pierwsze problemy pojawiły się, kiedy dwunodzy zaczęli częściej naruszać klanowe tereny. Wykorzystywali las do polowań, tym samym zabijając cenną zwierzynę. Szczególnie odczuł to Klan Cienia, który mieścił się najbliżej Siedliska. Zwierzyna nie tylko była przez dwunogów wyłapywana, ale też przepędzana w głąb lasu, daleko za granice Klanu Cienia. Sprawiło to, że wkrótce zaczęło jej na ich terenach brakować. Sytuacja ta stopniowo doprowadzała Cienistych do ruiny; młodsze pokolenia rodziły się mniej liczne i słabsze, natomiast starsze stawały się coraz bardziej zdesperowane, czasem naruszając nawet granice innych klanów w poszukiwaniu pożywienia.

Pozostali doskonale wiedzieli o pogarszającej się sytuacji Klanu Cienia, jednak mimo to nikt nie zaoferował im pomocy. Atmosfera pomiędzy nim a resztą klanów stawała się coraz bardziej napięta, lecz to, jak się okazało, był to dopiero początek problemów. Na ziemiach blisko Siedliska wybuchł pożar, który strawił Gęstwinę, sporą część lasu na cienistych terenach. Była to kropla, która przelała czarę goryczy. Lisia Gwiazda, ówczesna przywódczyni Klanu Cienia, zwróciła się z prośbą do Niedźwiedziej Gwiazdy, przywódcy Klanu Wichru, o odstąpienie im części terytorium. Ten jednak odmówił, popychając Cień do jeszcze większej niechęci do pozostałych klanów.

Ale Klan Cienia nie był jedynym, który miał problemy. Z biegiem księżyców również Rzeka, choć bogata w zwierzynę i ze świetnymi warunkami do życia, zaczęła słabnąć. W ich przypadku na wszystkim zaważyła odporność jej członków, którzy nierzadko chorowali, zaś kocięta coraz częściej nie były w stanie przetrwać całej pory Nagich Drzew. W przeciwieństwie do kryzysu w Klanie Cienia ten w Klanie Rzeki nie był jednak powszechnie znany, gdyż dla kotów z zewnątrz Rzeczniacy pozostawali tak samo próżną, zamkniętą społecznością, jaką od zawsze tworzyli.

W porównaniu do sąsiadów zza Cichego Strumyka Grom i Wicher miały się całkiem dobrze, chociaż i im polowania w okolicy nie były na łapę. Dwunodzy zagłębiali się coraz dalej w las, doprowadzając do tego, że pozostałe dwa klany także zaczynały się czuć zagrożone; polowali z psami, które nieraz atakowały lub zagryzały klanowe koty. Na przestrzeni księżyców stawało się to coraz częstsze na terenach wszystkich czterech klanów.

Sytuacja stale się pogarszała, jak gdyby powoli chcąc zmusić przywódców do podjęcia jakichś kroków, żeby jej przeciwdziałać. Zanim jednak ktokolwiek zdążył coś zrobić, prosto w klany został wymierzony cios ostateczny. Na terenach Klanu Cienia wybuchł kolejny pożar, wywołany przez dwunogów. Tym razem jednak nie skończyło się na spaleniu części ich ziem. W kilka chwil zapłonął obszar tak ogromny, że wkrótce płomienie przedostały się na tereny Klanu Rzeki, gdzie łatwo rozprzestrzeniały się dalej przez las, docierając aż do obozu.

Jasnym stało się, że pożar był śmiertelnym niebezpieczeństwem dla wszystkich mieszkańców lasu i nie dało się go powstrzymać. Pozostała więc tylko jedna opcja – ucieczka. Od katastrofalnych zniszczeń Grom i Wicher bronił jedynie Cichy Strumyk, ale nie był on wystarczającą zaporą, aby ostatecznie powstrzymać ogień o takiej sile. Dał Wichrzakom wystarczająco czasu, aby bezpiecznie ewakuować praktycznie wszystkich klanowiczów i uratować część medykamentów, a także ostrzec Klan Gromu, zanim pierwsze iskry przedostały się na ich brzeg. Dzięki temu udało im się przetrwać i wkrótce mogli wyruszyć na podróż w poszukiwaniu nowego domu.

Tego samego nie można jednak było powiedzieć o Cieniu i Rzece. Pojedynczym kotom udało się umknąć, jednak ci, którzy cudem przeżyli, doskonale wiedzieli, że pozostali członkowie ich klanów nie mieli żadnych szans i musieli znajdować się już na Srebrnej Skórce, włącznie z przywódcami i zastępcami. Jedynym, co im pozostało, było rozpoczęcie nowego życia. Wiele z nich zdecydowało się na podążenie za Klanami Gromu i Wichru w nieznane, licząc na to, że zostaną przez nich przyjęci.

Wędrowali długo i daleko, aż w odległe góry, gdzie w końcu, mniej więcej pół księżyca po tragedii, udało im się odnaleźć ziemie, na których mogli się osiedlić. Rozległe tereny w Dolinie Oka Gór, z daleka od dwunogów oraz ich starego, zapewne doszczętnie już spalonego lasu. Teraz stoi przed nimi trudne zadanie odbudowania się po traumatycznych wydarzeniach, przystosowania się do nowych warunków i przywrócenia stabilizacji; tym razem nie w czterech, a w dwóch klanach.

Komentarze

  • Brak komentarzy
Dodaj komentarz